PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=349326}

Notatnik śmierci

Death Note
8,3 82 676
ocen
8,3 10 1 82676
8,0 3
oceny krytyków
Notatnik śmierci
powrót do forum serialu Notatnik śmierci

Death Note. Przebrnąłem przez pierwsze 36 odcinków zachwycony tym anime. Od początku pokochałem sam pomysł na tytułowy notatnik śmierci, niesamowitych bohaterów i ogromne emocje towarzyszące potyczkom Lighta oraz L i jego następców. Zastanawiałem się, czy dać temu dziełu 9, a może 10?

Przed chwilą obejrzałem ostatni odcinek. Powiedzieć, że mnie rozczarował, to błąd. On mnie rozwścieczył! Nie po to poświęcałem kilkanaście godzin, żeby zobaczyć tryumf postaci, która jest gównianą podróbą L. Skąd on w ogóle się wziął?! Rozpracowywał Lighta bez żadnych podstaw do tego; jedyny powód, dla którego umiałby tak robić, to niepokazana w serialu umiejętność podróżowania w czasie albo czytania myśli. To chociaż L miał jakieś racjonalne podstawy, by sądzić, że Kira=Light (choć i tak mocno naciągane), można go też było darzyć sympatią.
Ponad 13 godzin czekałem na moment, w którym Light wreszcie powie "I w ten oto właśnie sposób pozbyłem się ostatniej osoby na mej drodze do zostania bogiem nowego świata... Mua haa hah ha", po czym następuje oddalenie kamery od niego i ukazanie milionów ludzi oddających cześć Kirze i akceptujących go jako swojego boga.

Naprawdę, jak mógłbym się cofnąć w czasie i powiedzieć "sobie z przeszłości", żeby nie oglądać tego bo "tak" to się skończy, to bym tak ze szczerą radością zrobił. Wahałem się, czy dać temu anime najwyższą notę, a teraz z uwagi na ostatni odcinek daję naciągane 6... Z racji, że są ludzie bez emocji, których nie wzruszy tak brutalne (w stosunku do widza) zakończenie i może nie będą tak oburzeni.

Nie ma może jakiegoś alternatywnego zakończenia, coś jak na wzór End of Evangelion (nawiasem mówiąc w NGE wolałem oryginalny ending)?

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

za jeden nawet dobry odcinek dać 6 skoro się pisze ze cała seria jest na 9-10 to na prawdę trzeba być geniuszem ;) pozdrawiam ;>

ocenił(a) serial na 9
rafiraf2

Mam takie same odczucia, już miałem dać 9 a tutaj ostatni odcinek - najgorsze rozwiązanie jakie mogło być -,- Żałuję, że zacząłem oglądać te anime... tak się wkurzyć przez takie beznadziejne zakończenie -.-
Nie dość, że już wcześniej mnie wkurzało to, że Near był wszystkowiedzący to jeszcze ta końcówka ehh dno.
Jedynie cieszy mnie to, że Misa nie została zabita... dlatego też ocena końcowa spada z 9 do 5.

ocenił(a) serial na 10
Mailo91

Misa popełniła samobójstwo

ocenił(a) serial na 7
rafiraf2

mówiłem od razu żeby gówna nie oglądać to nie słuchali experta.
Jak ktoś potrzebuje porady odnośnie wyboru anime to pisać do mnie ja expert od anime.

Movie_Crash_Man

O co ci chodziło z tą podróbką L jak on zginął?

Movie_Crash_Man

Pff skoro obrażasz moje ulubione Anime, oraz Lighta to jesteś gówno nie expert -w-"

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Wszyscy jednak zapominamy, że przecież Near nie pokonał Lighta w pojedynkę. Gdyby nie Mello, Near przegrałby z kretesem. Ci dwoje wygrali WSPÓLNIE. Nie ma jednego zwycięzcy. Jest za to jeden przegrany: Light. To nie Near wygrał, to Light przegrał. Chłopak niestety nie wyciągnął żadnych wniosków ze schwytania przez Ryuuzaki'ego Misy: to, że ty jesteś genialnym omnibusem, nie znaczy, że twoi wspólnicy też. Nie możesz polegać na ich zdolnościach w aż taki sposób, jak na swoich. Dorzućmy do tego zbyt pośpieszny atak na siedzibę główną SPK. Zaatakował praktycznie tuż po pierwszych podejrzeniach Neara, nawet nie myśląc trochę odczekać... czy to nie było zbyt naiwne? Ponadto przedwczesne „Wygrałem, Near” w 36 odcinku…

Light stał się zbyt pewny siebie i to go zgubiło. Poczucie, jakby już był bogiem oraz wygodne możliwości stanowiska L wybiły go z wprawy.. I wreszcie, jak mógł tak zmarnować tajną broń, jaką była dodatkowa kartka ukryta w zegarku?! Mógłby przecież spokojnie poczekać na jakąś sposobniejszą chwilę.




Co się zaś tyczy przyszłości demokracji: jak się chce, to się da. Weźmy np. system Wielkiej Brytanii. Tam wręcz wymaga się od polityków natychmiastowej dymisji i definitywnego zakończenia wszelkiej działalności politycznej, w przypadku zamieszania w jakąkolwiek aferę. Przede wszystkim, trzeba wziąć się nie za polityków, lecz za społeczeństwo. Trzeba je oprzeć na takich wartościach, jak religia, czy tradycja. Nie odgórnie, lecz od podstaw.

Po pierwsze, zerwać z radykalnym nacjonalizmem i parodią kleryków w stylu Rydzyka. Takie środowiska maja rację, iż tradycja i kultura są jedyną szansą na odrodzenie mentalne polskiej młodzieży. Tyle tylko, że oni kompletnie to niszczą. Toż to istna destrukcja. Podam przykład księdza, który przez 2 lata uczył mnie religii w liceum. Był to ksiądz, który "na wszelki wypadek" zakładał, iż w klasie na lekcjach religii są jakieś osoby niewierzące. Co prawda takowe osoby są w mojej klasie (teraz jestem maturzystą) i nie chodzą na religię, ale ksiądz i tak "udawał", że niewierzący są na religii-i to pomimo tego, iż doskonale wiedział, że tak nie jest. Jak wyglądały lekcje? Ksiądz najczęściej dawał nam kartki z wybranymi fragmentami Pisma Świętego, tudzież jakichś artykułów chrześcijańskich. Był to teksty o zachowaniach jakichś wybranych osób, a w przypadku fragmentów Pisma, także i naukowe komentarze przytoczonej treści. Na czym polegały nasze ćwiczenia lekcyjne? Ksiądz dawał nam kartki z ponumerowanymi pytaniami do tekstu, na które do końca lekcji mamy napisać odpowiedzi na kartce.

I tutaj zaczyna się cały sens: w pytaniach nie było prawie żadnych bezpośrednich wzmianek o Bogu czy religii! W stylu: "Co Marianna wtedy i wtedy czuła", "Jak określił przyczynę swego niepokoju", "Dlaczego czuł się nie w porządku". Pytania w ogóle niezwiązane-pozornie-z religią, dotyczące wyłącznie samych kwestii moralnych! Bez żadnych wzmianek o Bogu, czy Jezusie, tylko sama "ateistyczna" moralność ludzkiej duszy. Większość ludzi chce być "dobra" i mieć spokój w sercu, ale mimo to unika tego jak ognia, bo przecież "Bóg to przeżytek i ograniczenia". A tutaj co? Najpierw uczniowie się zachwycają przyjemnymi tekstami i ich moralizatorstwem, a dopiero potem, już się "wkręciwszy" w temat, nagle ze zdumieniem się orientują, że to wszystko przecież tradycja i religia. To wszystko, co przecież nie tak dawno temu było "not cool".

Porażka fanatyckich kleryków polega na tym, iż odgórnie zakładają, iż wszyscy marzą o Bogu. A tu właśnie trzeba ostrożnie i powoli. Nie tylko zresztą w kształtowaniu mentalności młodzieży, ale we wszystkim w ogóle. Taki pośpiech jest destruktywny. Trzeba ostrożnie dobierać słowa, gdyż rozsądny (a często jedyny) argument zdolny rozwiązać problem, "popsuje się i zniszczy" nieodwołalnie, jeśli niewłaściwie użyty lub sformułowany, zostanie przez drugą osobę podświadomie i niewłaściwie utożsamiony w nerwach z czymś negatywnym. I cóż z tego, Macieju, że zaraz potem ten sam argument został użyty ponownie, już we właściwej formie? Już za późno, podświadomość robi swoje.

Ważna jest też duma z naszej historii. Nie żyję w iluzji, nie ma narodu bez grzechu. Tyle tylko, że to właśnie Polska ma-mimo wszystko-najwięcej do pochwalenia się. Pierwsze państwo europejskie, w którym wprowadzono tolerancję religijną, które było jednym z najwcześniejszych w nowożytnej Europie państwem demokratycznym (może i szlachecka, ale jednak). Zawsze to my broniliśmy Europę przed wszystkimi... W dodatku to my uchwaliliśmy konstytucję 3 maja, jako pierwsi powiedzieliśmy twarde „Nie” polityce ustępstw wobec Hitlera. zainicjowaliśmy rozpad bloku sowieckiego... Polska historia jest wyjątkowa przez swą dużą... że się tak wyrażę... szlachetną niewinność, niesplamioną-przynajmniej w powszechnej mentalności-tyranią i uciskiem. Zgadza się, były np. uciski Ukraińców, czy proces brzeski, ale w porównaniu z innymi państwami, akurat u nas silniej blaknie to w obliczu innych dokonań.

Krótko mówiąc, wpoić patriotyzm w podobny sposób, jak wyżej opisana kultura i religia. To są podstawy mądrego i porządnego społeczeństwa polskiego. Te rzeczy są zbyt ważne, żeby ich wzbudzenie narażać na bezmyślne zdławienie przez... dyplomatycznie mówiąc-nadgorliwość. Wpojenie patriotyzmu powinno być takie, jak wspomniany przeze mnie przykład z religią. To zbyt ważny płomyczek, żeby przypadkiem go zgasić. Delikatne i na razie nienawiązujące do niczego konkretnego lekcje "moralności", które dopiero z czasem "przypadkiem" w czyichś głowach same powiążą się z kulturą, religią, ojczyzną czy patriotyzmem; jako jedyna alternatywa ku umożliwieniu ziszczenia tych "niekonkretnych idei". Podam kolejny przykład: wiele osób z mojej klasy jawnie twierdziło, iż nie czują się patriotami, że nie czują więzi z Polską i chętnie w przyszłości wyjadą. I nagle... zmiana poglądów o 180 stopni. Jakimże to sposobem? No cóż, co roku przez 3 lata liceum mieliśmy szkolne wycieczki zagraniczne. W tym roku szkolnym przypadło na... Ukrainę i polskie kresy. Spotkaliśmy wielu Polaków z tamtejszej mniejszości narodowej. "Jakie wy macie szczęście, że dożyliście życia w wolnej Polsce..."-z rozmarzeniem mówili polscy Lwowiacy-staruszkowie... To autentycznie wstrząsnęło sumieniem moich kolegów, wzruszając ich. Może i tego nie mówili, ale dało się wyczuć w ich późniejszym zachowaniu. Właśnie takie wycieczki są potrzebne! Wcześniej edukacyjne wycieczki na polskie kresy uznałbym zapewne za zabieg zbyt idylliczny, ale teraz z czystym sercem mogę to powiedzieć: TO DZIAŁA! Oczywiście pod warunkiem, że wcześniej wpoiło się młodzieży zamiłowanie do spokojnej idylli, której utożsamienie z ojczyzną jest już wiadome jako możliwość, ale jeszcze nie do końca pewna. Zamiast więc organizować i finansować durne kolonie nad morzem, w zastępstwie wycieczki na kresy. Co prawda istnieje zawsze ryzyko „strachu przed dzikim wschodem”, ale nawet jeśli-w najgorszym przypadku-nie uda się go wyplenić, zawsze jest jeszcze Wilno. Myślę jednak, że dałoby się z tym uporać.

A żeby ograniczyć radykalnych nacjonalistów, trzeba przy ów ostrożnym wpajaniu patriotyzmu zwrócić szczególną uwagę na ów "modę niewinnego na przestrzeni wieków Polaka", iż właśnie to jest największym-mniejsza o drobne szczegóły-powodem do dumy. Chodzi ogólnie o to, iż myśl "Do rozbiorów doszło, bo byliśmy za mięccy, więc trzeba z tym skończyć i wreszcie się na kimś tam (tylko na kim?) zemścić!" oraz cały skrajny nacjonalizm.... to skażenie ów najpiękniejszego aspektu polskości. Te postulaty, w przypadku sprawdzenia się i spełnienia, są-że się tak wyrażę-tylko chwilową frajdą, która na dłuższą metę "psuje" dziedzictwo naszej historii, czyniąc nasz naród... przeciętnym. Już nie wyjątkowym.

No dobra, ale nawet jeśli w ten sposób uświadomiona i wychowana młodzież wejdzie w polskie społeczeństwo, to co dalej? Przecież jak ma niby wejść, skoro w naszym systemie są luki? Przede wszystkim trzeba wprowadzić konkretne kary za jakiekolwiek niewywiązywanie się z formalnych obietnic. Nie tych przedwyborczych, bo na nie to nigdy nie ma szans. Mowa o tych, ważnych i konkretnych; o tych, o których się nie mówi w telewizji-a jak już, to bez większego echa. Jakiś minister zapowiedział, że reforma zdrowia wejdzie w życie za równe 3 miesiące i 2 dni. Jeśli za 3 miesiące i 2 dni (lub wcześniej) nie wejdzie, surowe, karne konsekwencje. Np. obcięcie pensji na określony czas lub-w skrajnych przypadkach-odwołanie. Oczywiście nie mam tu na myśli aż tak radykalnej dosłowności: uniknięciu kary wystarczyłby w pewnych sytuacjach ogólny-ALE JASNY-zarys reform, w stylu "Jeszcze tej obiecanej sprzed 4 miesięcy reformy nie ma, ale już jest w drodze, a na dowód przedstawiam tu na miejscu wszystkie już uruchomione trybiki". Jasno przedstawione trybiki-a jak nie, surowe kary za-mówiąc potocznie-krętactwo, owijanie w bawełnę, niewywiązywanie się ze swych postanowień, a w rezultacie marnowanie nerwów i pieniędzy podatników.. Ja wiem, że to jest trochę utopijne, ale swą surowością przynajmniej ograniczy bezsensowne obietnice bez pokrycia, które tylko marnują rządowy czas i pieniądze, które mogą być w międzyczasie spożytkowane w jakiś inny, znacznie bardziej pożyteczny sposób. A jak już rząd postanowi coś poważnego zrobić, to dopiero wtedy, gdy wcześniej się do tego dobrze przyłoży. Taka dyscyplina i pełna odpowiedzialność każdycg swych wypowiedzianych słów powinna obowiązywać każdego, nawet najwyższych przedstawicieli państwowych, począwszy od premiera.

I wreszcie, zero tolerancji dla jakiejkolwiek korupcji, tudzież nepotyzmu. Powinno się powoływać coś w rodzaju grupy zasłużonych, tak jak w Brytanii z tytułem "Sir". A więc grupa, do której należą osoby niezbyt związane z polityką ani obeznane z funkcjonalnością pracy rządu, ale za to osoby wybitne, niezaprzeczalnie zasłużone dla polskiego społeczeństwa i narodu. Ów bezpartyjne osoby miałyby pełne prawo do-jeżeli zajdzie choćby i najdrobniejsze podejrzenie -"komentatorskiego ograniczania" obieralności niektórych urzędów przez osoby podejrzanie sobie bliskie. Coś takiego byłoby na poziomie sejmu oraz każdego powiatu. Grupy jednostek wybitnych, bezpartyjnych, demokratycznie za ich zgodą wybranych i niezaprzeczalnie zasłużonych. W zamkniętych grupach by dyskutowały w celu obserwowania, czy gdzieniegdzie nie ma miejsca zagrożenie korupcją lu nepotyzmem. Ich głos wprawdzie nie uniemożliwiałby definitywnie zajęcia przez kogoś jakiegoś stanowiska, ale prawnie wymuszałby bardzo, bardzo dokładną rewizję w przypadku "nowicjusza" na jakimś krześle; zaś w przypadku już obsadzonego: zawieszenie i przejęcie kompetencji przez zastępcę na czas kontroli. We Francji tacy np. zmiennicy się spisują: każdy przyszły członek rządu ma już przygotowanego zmiennika, aby uniknąć wyborów uzupełniających.
A co w przypadku wykrycia zbrodni? Natychmiastowe więzienie, bez litości. Można powiedzieć, że coś takiego sprawdziłoby się tylko na poziomie sejmu, lokalnie już nie. W Szwajcarii jednak takie lokalne dysputy w ramach bardzo częstych tam referendów świetnie się sprawdzają. Da się.



Odnowiwszy w polskim społeczeństwie przywiązanie do kultury i tradycji, a następnie zdławiwszy wszelkie krętactwo, reszta powinna już pójść z górki.

Co się tyczy wcześniejszych koncepcji forumowiczów, są one jak dla mnie zbyt rewolucyjne. Jasne postulaty, ale nie za bardzo wiadomo, jak by je realnie wprowadzić w życie. Zgadzam się jednak w 100% z pomysłem Septuriona7, aby wprowadzić dokładne i szczegółowe testy dla posłów ze znajomości języka polskiego i historii. Naprawdę świetny pomysł.

użytkownik usunięty
Ketosz

Nie no, nieźle! Od Death Nota przez Rydzyka by skończyć na Szwajcarii. Lubię to! Ale na poważnie. Nie wiem czemu tyle "młodych" czepia się Rydzyka i moherów. To tak jakby czepiać się Metaliki (-spolszczenie-) i jej fanów - Rydzyk stworzył Radio dla starszych pań i zniewieściałych panów, którzy kochają klepać godzinki i narzekać na postęp kultury materialnej i rozpustę. Ale trend nienawiści do tego środowiska jest indukowany przez środowiska liberalne i związane z naszą partią rządzącą (którą zresztą kocham). Drogi Panie Ketosz, maturzysto, Rydzyk wykorzystał potrzebę serca prawdziwych, patrz praktykujących i naprawdę wierzących, katolików. Sam przez 6 godz. słuchałem Radia Maryja, raz mi się zdarzyło gdy byłem umierający... i mi pomogło! Może jak te stare mohery stoją nad grobem, to po prostu szukają silnych bodźców, łaski z nieba która uzdrawia itd., które ich wzmocnią. A więc, nie wiem o jakiej destrukcji mówisz. Nie wiem skąd ten obraz tej instytucji w twojej głowie - chyba nigdy w życiu nie miałeś do czynienia z tym "radyjkiem" i stąd ta... agresja (powtarzasz pewnie po obrońcy słabych i uciśnionych, neo-anty-mesjaszu Palikocie).
Odnośnie tych lekcji religii, to się z tobą zgadzam. Po prostu powinna być etyka i oddzielnie filozofia, wg mojej skromnej osoby, gdyż młodzież potrzebuje wielu godzin rozmów na tematy sensu egzystencji i pogadanek światopoglądowych. Ale wiesz co Ci powiem, jak ja chodziłem na studia (jestem już stary) to dopiero po miesiącu zauważyłem w sali krzyż. Pewnie jakoś nie kuł w oczy i, chwała opatrzności, dotrwałem do końca mojej nauki z tym dziś opluwanym krzyżem. Dodam że miałem na roku wielu ateistów i jakoś nikt nigdy nawet nie wspomniał o nim - pewnie traktowali go jako dekoracje albo jakoś pamiątkę po tym że istnienie Polski zaczyna się w 966 po jej chrzcie.

Atakujesz zażarcie nacjonalistów ale powtarzasz po nich i obłudne kłamstwa:
"Zawsze to my broniliśmy Europę przed wszystkimi"
To jest najgłupsze twoje stwierdzenie. To caryca Katarzyna II wraz z cesarstwem rzymsko-niemieckim złamała inwazję Imperium Osmańskiego na Europę i doprowadziła do permanentnego odwrotu Turków z Europy (Potiomkin - pogromca Turków). Nasza historia ogranicza się to Jana III Sobieskiego i tego nieszczęsnego Wiednia, podczas gdy w 2 poł. XVIII wieku 'polska szlachecka' nie była w stanie rzucić do boju 12 tys. żołnierzy pod jedną komendą. Natomiast w samym oblężeniu tureckiej twierdzy Izmaił Potiomkin miał do dyspozycji 30 tys. żołnierzy. Polska była tylko karykaturą państwa w XVIII wieku. Nieustanna anarchia polityczna, dziesiątki stronnictw: a to pruskie, a to austriackie, francuskie no i oczywiście to najsilniejsze czyli rosyjskie z Czartoryskimi liżącymi buty carycy. Z wielkiego księstwa litewskiego Polacy zrobili bezbronne słabe terytorium na które nieustannie ktoś najeżdżał. To nasi wielcy panowie szlacheccy, Polacy, są winni osłabienia się władzy centralnej czyli króla - "co mi tu bedzie kto gadał jak ja mam co robic, co ja bede płacil podatki? Na co na wojsko?"
Zatem, nie wiem na czym twoim zdaniem miałby polegać twój patriotyzm, ale chyba na hołubieniu "anarchii społecznej" .

Co do tego że w Polsce jako pierwszej została zapoczątkowana reformacja ustrojowa z komunistycznej na "demokratyczną". Nie wiem czy jesteś świadom, ale to komuniści sami oddali władze w ręce tych patałachów, bo sami narobili takiego bigosu gospodarczego, że lada chwila Polska przestała by być wypłacalna. To nie wielcy bohaterowie typu Michnik, Wałęsa... system rozpadł się niemal samoistnie. Oczywiście mówię także o tym co zrobił Gorbaczow z ZSRR - przyczynił się do jego upadkowi i w konsekwencji całego bloku wschodniego.

Odnośnie twojej wizji państwa demokratycznego spierał się nie będę - demokracja w polskim wydaniu to, to gów*o które mamy teraz - budynki zusów jak zamki, a rencisci nie mają na leki; CZD nie ogranicza leczenie bo NFZ nie płaci za leczenie; mamy "autostrady" które się rozpadaja przed oddaniem do użytku; a lotnisko Modlin nie działa z powodu dziur w nawierzchni i specjalna ekipa naprawia tą nawierzchnię chodząc z młoteczkami; itp, itd. Szkoda że Bareja nie żyje, ale po co, i tak, gdyby żył, umarłby ze śmiechu.

użytkownik usunięty
Ketosz

Co do DN i jego zakończenia. Musimy pamiętać że to tylko fikcja, stworzona w umyśle (umysłach) twórcy (twórców). Tak ja już komuś pisałem, zakończenie może satysfakcjonować ze względu na swoją "epickość" i "monumentalizm psychologiczny". Jednak będą szczery to nie przemawia do mnie to, że Teru Mikami dał się nabrać na fałszywy DN Stephenowi Gevanni - czy to możliwe aby facet w jedną noc przepisał tyle imion osób, a inteligentny Mikami nie domyślił się podstępu? Druga sprawa. Czy to możliwe że Lighto mógł stać na czele jednostki do walki z kirą od 2007 do 2013 mimo że nie odnosił żadnego sukcesu? I, wg mnie najcięższy zarzut wobec DN, jakim cudem? No jakim! Near wykoncypował że jest jakiś X-kira i że jest nim Teru? To absurd! Normalnie "bóg z maszyny" ... fuc*ing Deus ex machina. Zatem po śmierci "L" (tego prawdziwego), DN przypomina robienie ustami mgły i bicie pianki z zepsutych jajek.

Serdecznie pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10

O samym radiu nie wspomniałem ani słowa. Jednak mój, jak to wyraziłeś, "atak", od razu skojarzyłeś z Radiem Maryja. Jak więc widzisz, faktycznie niektórzy nadgorliwcy spaczają dobre wartości, dając opinii publicznej fałszywe o nich wyobrażanie. Pośrednio zadziałało nawet na ciebie.

Fajnie byłoby zniszczyć to wszystko i zbudować wszystko od nowa, ale pogódźmy się wreszcie: "Death Note" to-jak trafnie przypomniałeś-fikcja. We współczesnym świecie nie ma czegoś takiego, jak "dobry niszczyciel", w dodatku nadprzyrodzony. Powinniśmy przestać gdybać i zająć się tym, co mamy. Mamy śmierdzące, rozpadające się bloki i drogi? Trudno, czasu się nie cofnie. Teraźniejszość!

ocenił(a) serial na 10
Ketosz

Zacznijmy od tego, że Anglia sie stacza z ogromna predkoscia - Demokracja tam szwankuje.

ocenił(a) serial na 10
Ketosz

Ja tylko dołączę się do pierwszego fragmentu. Zakończenie jest jak najbardziej dobre. Chociaż pełno informacji o jakiś innych zakończeniach i myślalam że są, podobne jak School days ;D. Mangowego nie widziałam, a na kwejku ktoś wrzucił ten fejk zakończenie. Fakt faktem Raito po śmierci L zrobił się zbytnio nieostrożny. Jego zachowanie w ogóle wobec rodziny i to że każdy zaczął być tylko narzędziem w jego ręku do jego jakiś chorych fantazji. W pewnym momencie sam zapędził się w kozi róg. Musiało się tak skończyć. Chociaż szkoda, że to zakończenie zrobili takie dość szybkie, że kilka wątków zostało niewytłumaczonych jak np. Misa. No ale jak wiemy anime zazwyczaj konczy się z kilkoma wątkami. Każdy interpretuje je jak chce. Czeka na mnie jeszcze film od wizji shinigami i chce wersje filmową zobaczyć, no i manga :) Najbardziej chore było to kiedy siedzisz i zagryzasz paznokcie, żeby mu się udało. A on wtedy już przed śmiercią zwariował. Wiedział, że nie ucieknie. Nie widzialabym realnego zakończenia w postaci, że kira rządzi światem wow :P zawsze na miejscu Near, L mógl pojawić sie ktoś kto w końcu położył by temu kres. Czy może dobrym zakończeniem byłoby, że wpisalby swoje imie przypadkowo? Czy może liczyliśmy na to że L jednak przezyje i to on dokona zemsty na Raito? Jest wiele pytań... była jedna droga. Droga destrukcji i nie inaczej. Do tego dązyl tytułowy bohater...

ocenił(a) serial na 8
rafiraf2

Hej, wiem ze post jest już stary, ale nie mogłam sie powstrzymać, żeby na niego nie odpowiedzieć. To naprawdę ciekawe jak bardzo ludzie są różni- ja czekałam na takie właśnie zakończenie od pierwszego odcinka. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek nienawidziła fikcyjnej postaci tak bardzo, jak znienawidziłam Raito. Budził mu dziki wstręt od samego początku. Satysfakcja, jaką odczułam na widok wyrazu jego twarzy jest przeogromna; i naprawdę nie wyolbrzymiam.
Także myślę, że to nie kwestia "spieprzenia" zakończenia, ale raczej poglądów twórcy ;)

użytkownik usunięty
rafiraf2

Też bym chciała właśnie takie zakończenie, że Kira wygrywa i ludzie oddają mu cześć. Albo żeby na koniec tego wszystkiego L go odkrył, ale oboje by zginęli. To by było coś. A nie wygrywa jakiś dzieciak.

ocenił(a) serial na 8

A ja o ile Neara nie lubiłem, tak polubiłem na końcu - bo okazał się lepszy od tego, przepraszam za kolokwializm, buca Lighta :)

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Też mnie rozczarowało zakończenie ale sie spodziewałam takiego w sumie .<spojler> Szkoda że Lighto zginął w tak głupi wrecz sposób .. Tu taki inteligentny, przewidujacy a pod koniec tak wpada .. przez jakiegoś dzieciaka , który go rozpracował od tak. Przeczuwałam że autorzy go ostatecznie uśmiercą ale myślałam że będzie bardziej godna jego śmierć.

ocenił(a) serial na 8
duchna

Myślę, że taka śmierć wiele nam mówi o opinii autora/ki na temat postawy Raito: możesz byc geniuszem, chodzącym ideałem intelektu, ale jesteś tylko człowiekiem, nie Bogiem- kiedyś się potkniesz i przegrasz (dlatego widzimy jego długoletnie sukcesy i nagle szybki upadek). Życie jest nieprzewidywalne, nie da się wiecznie wygrywać; wielkie sprawy upadają czasem z najbłahszych powodów. Poza tym taka cicha śmierć jest niezłą karą dla kogoś, kto ośmielił się uznać siebie za Boga.

użytkownik usunięty
Phea

Mylisz się. Z punktu widzenia autora, na pewno Japończyka/Japonki, słowo Bóg czyli u nich "kami" ma zupełnie inne znaczenie. Dla nas potomków tradycji judeochrześcijańskiej Bóg jest, przynajmniej z definicji przybiera cechy absolutne. Natomiast w Japonii bóg, a jest ich tysiące, są istotami obdarzonymi pewnymi mocami którzy charakteryzują się pewnym dualizmem - nie muszą być dobre, a zło jest potrzebne w procesie wyzwolenia, co pozostaje w całkowitej sprzeczności z monoteistami. Dla nas stwierdzenie Light'a: Jestem bogiem tego świata zakrawa o najwyższy stopień świętokradztwa, podczas gdy dl autor mangi to jak powiedzenie jestem wiatrem, albo niebem. A więc dlaczego Lighto przegrał? Na pewno nie dlatego żeby go kokarać że ochrzcił się bogiem. Raczej autorowi brakło weny jak dłużej ciągnąć magę i wolał skończyć wszystko z przytupem niż rodzić "The Bold & The Beautiful".

ocenił(a) serial na 8

Sigh. Dobirze. Pisząc "Bóg" miałam na myśli Absolut, Los, Fatum, siłe rzadzaca rzeczywistością. Użyłam tego okreslenia, bo do boskiego statusu aspirowął Raito.

ocenił(a) serial na 8
Phea

Przy okazji, skoro autorzy nie chcieli nmawiązywać do Boga chrześcijańskiego, dlaczego w pierwszym openingu ciągle mamy cytaty, które dotyczą Biblii?

użytkownik usunięty
Phea

bo ładnie brzmią

ocenił(a) serial na 8

Mam na myśli obrazy. Stworzenie Adama, takie tam ;] No, widać wepchnęli je tam tak randomowo. Rzucili kością, czy coś... A ja głupia, myślałam że jest jakiś związek między poetyckimi odniesieniami openingu, a treścią anime...

użytkownik usunięty
Phea

no bo nie ma sensu we wszystkim doszukiwać się sensu

ocenił(a) serial na 8

W momencie, gdy podczas openingu anime, które opowiada o kolesiu, który chce zostać Bogiem, pojawiają się 3 cytaty z malarstwa religijnego, to znaczy, że twórcy chcieli użyć tej konkretnej metafory. W intro jest kolejno: stworzenie Adama, Pieta i typowa poza Matki Boskiej, depczącej węża, czy jak to się nazywa. Oczywiście, rdzennej kulturze japońskiej obce jest chrześcijaństwo, ale żyjemy w czasach, gdy wszystkie kultury się mieszają, do wszystkich kultur jest dostęp. Widać twórcy postanowili zrobić takie oto odwołanie. I zrobili je - temu nie można zaprzeczyć. Dlaczego nie można? Bo tam SĄ. Dlaczego zamiast tych trzech obrazów nie wstawili po prostu kolejnej scenki z Kirą gapiącym się na L?

użytkownik usunięty
Phea

Dla mnie jako katolika, lepszego albo gorszego, jest to dalej profanacja albo po prostu japońska parodia. Porównywanie Lighto do Jezusa na kolanach matki Boga czy Adama w którego życiem napełnia Bóg jest żałosne. A wszystko to wynika z błędu rozumienia chrześcijaństwa twórców anime - przynajmniej z mojego punktu widzenia. Poza tym umieszczenie tam obydwu motywów, tak różnych od siebie potwierdza moją tezę. Jest też ostatni obrazek w openingu kiedy to Kira jest zaprezentowany na tle jak mniemam coś na miarę anioła zsyłającego na ziemie ogień - może chodzi o Uriela, nie wiem (moja własna interpretacja). Wszystkie 3 koncepcje się wzajemnie wykluczają co ostateczne prowadzi do konkluzji że miało to być tylko formą ubarwienia anime, wzbogacenia formy i tak interesującej treści.

ocenił(a) serial na 8

Dlaczego użycie jakiegoś religijnego malarskiego motywu uznawać od razu za profancaję? Nie odnosiłabym tego do profanacji, ale raczej nawiązania. Według mnie intro pokazuje kim Kira by chciał być- przez odniesienia do religii chrześcijańskiej jego złowrogie marzenie sprawia tym bardziej mroczne wrażenie. Ostatni obrazek to chyba cytat z obrazu, podobnego to tego: http://www.matulewicz.kielce.opoka.org.pl/Maryja_1.jpg
Nadal jednak nie rozumiem o jakie koncepcje chodzi i czemu się wykluczają.

użytkownik usunięty
Phea

Po pierwsze działania Lighto nie mogą być realizacją, czy nawet parodią, idei mesjańskich - Kira jest maszyną do zabijania nie można porównywać go do Zbawiciela, który chciał zmienić świat w sposób nieprawdopodobny po dziś dzień - nie strachem przed karą ale obietnicą miłości Boga i życia wiecznego. Pamięć po Chrystusie, czy ktoś wierzy czy nie, przetrwała bo on chciał aby świat zrozumiał, poją istotę człowieczeństwa - wzajemnej miłości, współpracy, równości i solidarności. Jakimi ideami kieruje się Kira? Podobnymi metodami co Hammurabi.
Porównywanie Kiry do pierwszego człowieka jest bezzasadne. Możliwe że najlepiej wchodziłaby koncepcja Uriela, anioła karzącego, której ja bym się trzymał.

ocenił(a) serial na 8

Hm, chyba nie do końca mnie rozumiesz. Uważam, że nawiązania w openingu mają tylko zasugerować co o sobie MYŚLI Kira, a nie jaki jest w rzeczywistości. Ja również jestem jak najdalsza od zdania, że Light był Mesjaszem- oczywiście, że bł jego idealnym zaprzeczeniem. Dlatego uważam, że zakończenie pięknie zweryfikowało te jego wyobrażenia- umiera mały, samotny, przegrany w jakiejś rozwalającej się fabryce- to można łatwo przełożyc na "Śmiałeś uznac się za Boga i zobacz jak marnie skończyłeś".

ocenił(a) serial na 10
Phea

no niby tak . ale oczekiwałam czegoś więcej po naszym boskim Lighto . nie miał ani planu B ani nic. i wszystko zależało od Mikamiego w najważniejszym momencie .. nie wziął pod uwagę mnóstwa rzeczy .. szkoda po po prostu . może właśnie tak chciał autor - takiej mocy nie może mieć żaden człowiek . zreszta widać jaki wpływ na jego zachowanie miało posiadanie tej mocy i gdy jej nie miał . i tak szkoda :p

ocenił(a) serial na 10
Phea

Po prostu poniosła go pycha... zwyczajna pycha. Może uznał siebie za totalnego boga. Zapomniał o tym, że jest niestety tylko człowiekiem. Jego domeną była logiczna gra, a życie jest nielogiczne i to go zgubiło. <spojler> wszystko ładnie się układa, a tutaj pojawia się L, a potem Misa misa. Potem jakby chciał jej się pozbyć na drodze stoi shimigami. Bohater porusza się jak w labiryncie i wszystko ładnie. Idzie przed siebie unikając ścian, ale w pewnym momencie zbyt dużo na jego głowie = ogłasza się bogiem, ale nie jest nim w stanie być. Bo on to robi dla ludzi... tylko jak potem sie okazuje nie do konca, bo wszystkie cele sprowadzają się do jego widzimisię. Najważniejszy jest tutaj on i jego jakiś chory cel. Na koncu, żeby podsumować jest ich zbyt wielu, żeby wygrać. Gdyby uciekł, nie umawial sie z Nearem. Gdyby na jakis czas obmyslił plan jak działać... ale wiemy to już był chory mord, uzależnienie... nie liczyl się nikt. Nawet ten ojciec, czy dziewczyna. Jego wymówki jak prawdziwych morderców oni chcieli, on im pomógł, on jest bogiem.

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Echh, zgadzam się, zakończenie naprawdę zabolało... Oglądając, na początku kibicowałam Raito. Potem w sumie chyba wolałam L, ale po jego nieuchronnej niestety śmierci miałam nadzieję, że przynajmniej Kira pokona tego głupiego dzieciaka Neara. A tu proszę - z nikąd wziął dowody, Mikami zwariował, Raito umiera w samotności. Co prawda scena jego śmierci była bardzo dobra, z ogromnym przesłaniem (ktoś już je tu napisał), ale mogli przedtem zrobić np. że Mikami jednak ich zabije, albo Raito coś wymyśli i wykorzysta tę kartkę z zegraka. Po prostu świadomość, że jakaś podróbka L wygrała, jest nieznośna...

ocenił(a) serial na 10
Pink_Phink

Cóż, dokonam podsumowania przyczyn klęski Lighta. Otóż to, nie zwycięstwa Neara, lecz porażki Yagamiego. Near nie pokonał Kiry w pojedynkę! Pomógł mu Mello. Powtórzę to jeszcze raz, co już tu pisałem. Oni wspólnie pokonali we dwójkę Lighta. Gdyby nie Mello, Near byłby trupem. I jest jeszcze coś: Light był w stanie niemalże rzucić albinosa na kolana, i to pomimo tego, że był zewsząd kontrolowany i ograniczany przez obserwujących go kompanów, już go podejrzewających. Gdyby Light miał pełną swobodę działań, byłby niezniszczalny. Zmiótłby Neara w sekundę.

A zatem, Near POTRZEBOWAŁ POMOCY Mello i ludzi fałszywego L, żeby pokonać Kirę. Szczeniak w pojedynkę nie miałby żadnych szans. Żadnych. To nie było zwycięstwo Neara: to była wyłącznie klęska Lighta.

No niestety, chłopak wyszedł z wprawy. Wygodne stanowisko L oraz poczucie, jakoby już był bogiem-to wszystko uczyniło go zbyt pewnym siebie i to go zgubiło. Nie wyciągnął żadnych wniosków ze schwytania Misy przez Ryuuzaki'ego: to, że ty jesteś genialnym omnibusem, nie znaczy, że twoi wspólnicy też. Nie możesz polegać na ich zdolnościach w aż taki sposób, jak na swoich. Dorzućmy do tego zbyt pośpieszny atak na siedzibę główną SPK. Zaatakował praktycznie tuż po pierwszych podejrzeniach Neara, nawet nie myśląc trochę odczekać... czy to nie było zbyt naiwne? Ponadto nie wzbudziło w nim ani cienia choćby najmniejszych podejrzeń to, że coś za łatwo poszło mu z Mello. Coś za dużo tych potknięć.

Krótko mówiąc, Kira totalnie wyszedł z wprawy + walczył z kilkoma wrogami naraz. To względnie wyrównało szanse na niekorzyść Kiry.

ocenił(a) serial na 10
Ketosz

Podniosłeś mnie na duchu, dzięki Ci! :D

Ketosz

Eeee tam, i tak miało się skończyć na śmierci "L", tylko autorce nie pozwolili...

ocenił(a) serial na 9
Ketosz

Dzięki, świetnie podsumowane, z ust mi to wyjąłeś :) Byłem ciekaw czy trafię w tym wątku na spostrzeżenia podobne do moich i nie zawiodłem się.

ocenił(a) serial na 9
rafiraf2

Rozbawił mnie Twój post, a raczej dwa ;)
Otóż co do zakończenia. Dlaczego dla Neara wygrana przyszła z łatwością? Bo nie zaczynał od samego początku jak w przypadku L. Miał już jakieś informacje, które udało się zgromadzic temu pierwszemu i na ich podstwie mógł wszystko złożyć do kupy. Poza tym nie oszukujmy się, Near miał wieksze jaja niż L i nie bał się od początku nazywać Lighta ( nie wiem czemu Raito lepiej wg mnie brzmi i wygląda xD) po imieniu czyli - Kirą. Chociaż z drugiej strony L patrzył na młodego Yagamiego przez pryzmat przyjaźni co było jego zgubą.

ocenił(a) serial na 9
rafiraf2

Mnie się zakończenie podobało. Czy mogło być lepsze? Pewnie mogło, ale Light w końcu zginął i uważam że tak powinno być. Gdyby przeżył, to jaki byłby morał? Że warto być złym bo i tak ci wszystko ujdzie na sucho? Bezsensu...
Skąd się wziął N? To proste ,z tego samego sierocińca co L i wychodzi na to że nie tylko L był geniuszem z dziwnymi zachowaniami.
Zgadzam się z loozack. N był bystry i sprytny, dzieki czemu udało mu się schwytać Raito.

ocenił(a) serial na 8
Elvis007

Tak trochę odświeżę.
Death Note, świetne anime. Około pierwszej w nocy byłem na 30 odcinku i fabuła wciągnęła mnie tak głęboko, że siedziałem do trzeciej, żeby poznać zakończenie.
Jednakże 36 odcinek całkowicie mnie rozbudził i 37 oglądałem z największym zaciekawieniem... do 10 minuty.
Kiedy jedyna postać, którą bardziej szanuje nawet od Naruto została w ostatnim odcinku przedstawiona jako wariat zrobiło mi się nieziemsko smutno.
Do końca trzymałem kciuki, aby to Ryuki uratował Raito, czy nawet może Misa dotknęła jakąś kartkę z notesu i pomogła Raito.
Nie dowierzałem do końca, że to koniec Yagamiego i Near, który podejrzenia wziął jedynie z przypadku wygra.
Mimo wszystko bardzo fajne anime i szkoda, że obejrzałem je dopiero teraz po tylu innych tytułach.

ocenił(a) serial na 8
pawelisto2

Ale szanować Raito bardziej od Naruto?
Ten drugi jest dla mnie wspaniałym, pełnym zalet bohaterem, natomiast w pierwszym wadą nie jest prawdopodobnie tylko niezwykła inteligencja i wynikające z niej zdolności.
Dla mnie najlepszym byłaby wygrana L i sytuacja, która w jakiś sposób otworzyłaby oczy Raito, prowadząc do jego przemiany, ale to jednak mocno Narutowy scenariusz, ech.
Ja też żałuję, że nie obejrzałam DN wcześniej, ale lepiej późno niż wcale.

rafiraf2

czy może mi przypomnieć jak to się stało że zginał Ruizaki?

black_hussar

Ryuuzaki zginął, ponieważ jego podejrzenia spadły na Misę (dzięki Lightowi) i o ile dobrze pamiętam, żeby chronić Misę, Rem (jej shinigami) wpisała imię L do swojego notatnika.

dariastan

Tak wiem, lecz jak to zrobił że w tak szybkim tempie wszystko poszło.

black_hussar

"Podczas jednego ze swoich spotkań z Misą oświadcza jej, że narazie nie może zajmować się osądzaniem przestępców i prosi ją o przejęcie jego obowiązków. Dziewczyna postępuje zgodnie z jego wolą i zajmuje się likwidowaniem zła. Kilka dni później L i reszta członków zauważa, że przestępcy giną na nowo, nawet po śmierci Higuchi'ego. Detektyw domyśla się, że może za tym stać Misa, ponieważ te wydarzenia mają miejsce niedługo po jej uwolnieniu, decyduje się więc przetestować znaleziony notes Kyosuke, lecz musi trzymać się zasady, że jeśli ktoś zapisze czyjeś imię w notatniku, będzie musiał w nim zapisywać imiona w przeciągu maksymalnie 13 dni, inaczej umrze. Rem zaczyna mieć wątpliwości i boi się o swoją partnerkę, i właśnie wtedy odkrywa plan Lighta. L postanowił, że zaryzykuje i wypróbują Notatnik Śmierci. Lawliet obwieszcza, że będzie chciał poprosić jakąś osobę do zapisania imienia w notesie, po czym mówi, że jeżeli złapią Kirę i udowodnią jego zbrodnie, to prawdopodobnie zostanie skazany na śmierć lub dożywocie. Bogini nie wytrzymuje i zabija Watari'ego, który posiadał niezbędne informacje. Następnie zapisuje L'a w swoim notatniku. Po 40 sekundach ginie zarówno detektyw, jak i sama Rem, za złamanie praw Shinigami. "

Skopiowane z pl.deathnote.wikia.com :P

użytkownik usunięty
rafiraf2

UWAGA UWAGA!!! w mandze istnieje gumka śmierci która morze wymazać imię i nazwisko ofiary tym samym anulując jej śmierć. Jest malutka szansa że powstanie 2 (albo 3 ,trochę się już pogubiłem :P) sezon i jest jeszcze mniejsza szansa że light za pomocą gumki śmierci zostanie ożywiony. Trzymajcie kciuki za 2 (albo 3) sezon i za ożywienie lighta!!!

użytkownik usunięty

Jak to możliwe, że Light był w stanie się poruszać z tyloma kulami ? Też trzymam kciuki.

ocenił(a) serial na 10

Dobry troll nie jest zły.

ocenił(a) serial na 8
rafiraf2

No, ale białowłosy L (bo niby miał imię, ale bądźmy szczerzy, on był tylko białowłosą wersją L) korzystał z notatek pierwszego L, więc już miał przewagę. A większość wniosków jest wcale nie taka głupia. Mnie tak szczerze końcówka się podobała, i choć druga część była tylko namiastką pierwszej, to wciąż fajne było to, że Light przez pewien czas był tym swoim Bogiem, a potem przegrał przez swoją chęć triumfu nad przeciwnikiem, która nie po raz pierwszy zresztą sprawiała, że niepotrzebnie ryzykował. Zakończenie było dobre, wciąż nie mogę powiedzieć wprost kto był dobry, a kto zły, a cały ostatni odcinek był lekko naciągany, widowiskowy i skomplikowany, czyli taki jak cały serial. Nie mogę tylko przeżyć, tego, że Light w tym swoim geniuszu nie wpadł na to, że skoro cała sprawa się już sypła, to może złapać za kark Matsude, ukraść mu gnata, i skończyć sprawę kilkoma hedshotami. To przecież też byłoby sensowne zachowanie.

użytkownik usunięty
czuczul

Wtedy zostałby na miejscu rozstrzelany.

ocenił(a) serial na 8

Miałby jakieś szanse. Element zaskoczenia, te sprawy. Zresztą na pewno poszłoby mu lepiej niż przy tym pisaniu krwią.

użytkownik usunięty
czuczul

Przekonałeś mnie. W ogóle powinien zabrać kamizelkę kuloodporną.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones