Moim zdaniem zdecydowanie najlepszy amerykański serial komediowy, a raczej tragikomediowy, jeśli istnieje taka kategoria. Niesamowicie zabawny, ale poruszający też poważne tematy, pokazujący ludzkie dramaty, zmuszający do refleksji.
Np. kiedy Radar opowiada o najgorszym dniu swojego życia, najgorszym doświadczeniu tej wojny... Ci, którzy oglądali, wiedzą, o co chodzi.
Jeden z najlepszych seriali tego gatunku na świecie. Jego plusem, w porównaniu z genialnymi polskimi serialami Barei ("Zmiennicy" i "Alternatywy 4"), jest uniwersalność. Każdy jest w stanie go zrozumieć. A przynajmniej każdy wychowany w szeroko pojętej kulturze zachodniej. Natomiast seriale Barei, które też uwielbiam, są praktycznie niezrozumiałe dla kogoś nie znającego realiów tamtych czasów. Nawet młodsze pokolenia Polaków mogą mieć problem z ich zrozumieniem.
Są jeszcze znakomite seriale brytyjskie, jak np. "Hotel Zacisze", ale to zupełnie inny klimat, więc nie są ani lepsze ani gorsze. Są tak samo dobre, ale po prostu inne.