film jest dziwaczny i strasznie przerysowany. Wiadomym faktem jest, że Andersen miał trudną, skomplikowaną osobowość i że był dyslektykiem, ale w filmie zrobili z niego osobę upośledzoną umysłowo. Nikt taki nigdy nie dostałby królewskiego stypendium. Wątek w który ścinają głowe jakieś kobiecie na plaży i podają jej krew do wypicia chorej dziewczynie jest jakimś chorym snem reżysera, totalnie z dupy i nie mający żadnego wypływu na dalszą fabułę i postępowanie Andersena.