Perypetie trzypokoleniowej rodziny z początków XX wieku.
Lekkie i bezpretensjonalne, by nie rzec: błahe. Brak konkretnej nici fabularnej to bodajże największy mankament filmu Vincente Minelli'ego. Od strony dramaturgicznej rzecz jest bardzo uboga, a przewodni dylemat pod tytułem: "czy familia przeniesie się do Nowego Jorku, czy też zostanie w St. Louis", ni ziębi, ni grzeje. Ratuje jednak ów obraz urok właściwy pokrzepiającym ramotkom, szereg popisów wokalno-tanecznych (w tym "Have Yourself A Merry Little Christmas") oraz dobra obsada, pośród której na pierwszym planie bryluje Judy Garland. Na sentymentalną podróż bez zobowiązań.