po prostu dałeś się złapać w tę prostacką, kliszowatą, sentymentalną pułapkę rodem z elementarza irlandzkiego IPNu. no ale po to właśnie ten film powstał, żeby zadowolić tych mało wybrednych. oceny typu 6-7/10 to i tak za dużo.
Jeśli film łapie nas w sentymentalną pułapkę to znaczy że jest dobry i prawdziwy. Czegoż od filmu mamy oczekiwać? Nieustannego moralizowania? Jeśli ten film powstał by nas wzruszać, to jest znakomity. A jeśli Ty nie dostrzegasz niczego więcej to jesteś płytki jak kałuża po mżawce.
To, że widzieli więcej filmów nie znaczy, że mają rację. Takie coś jak krytyk filmowy nie powinno istnieć. Zresztą ich opinia mało mnie obchodzi - każdy ma swoją.
Na początku przeszkadzały mi nieco teatralne sceny i scenografia, ale potem się wciągnęłam. Czarno- białe zdjęcia, te piękne chmury, rodzina stojąca w blaskach słońca, przypomniały mi dzieciństwo. I fajnie, że rodzina była wspierająca, po tych wszystkich niedobrych filmowych krewnych. Chłopiec swoimi vibes przypominał mi tego z Jojo Rabbit ( czyżby Kenbeth Branagh pozazdrościł? :). A nawet Spongeboba :)) taki słodki, miły chłopiec. Matka trochę za bardzo bezradna się wydawała, np. w porównaniu ze Scarlett Johanson z Jojo Rabbit. I to tradycyjne " opiekuj się mamą" do chłopca od ojca, really??? Dziewięciolatek???? A ta rada, żeby zawsze pamiętać o więzach rodzinnych, że to da siłę, jest słuszna, ale jest też inna perspektywa, bo są chwile, kiedy stajemy naprzeciw świata, mając do dyspozycji tylko własne siły i słabości, i mic więcej, jakbyśmy byli znikąd. I te chwile bardzo wlaśnie wyrabiają siły.
Nie jestem krytykiem, ale mnie ten film jakoś nie porwał, mimo, że cenię twórczośc Kennetha Branagha. Może nie tyle jestem fanem, co doceniam postac reżysera. Ten film przede wszystkim strasznie mnie znudził, poza tym był sentymentalny, a tego w kinie nie znoszę. Oczywiście historia opowiedziana w filmie bardzo interesująca, ale nie porwał mnie sposób prowadzenia narracji. Stąd niska ocena.