Vitalina, mimo że przyleciała do Portugalii z rodzinnych Wysp Zielonego Przylądka, spóźniła się na pogrzeb męża. Teraz postanawia zająć jego dom na obrzeżach Lizbony. Dlaczego tu została? Zdradzona i opuszczona, bierze w posiadanie to, co zawsze powinno do niej należeć - wspólne życie z umarłym. W wypełnionej żałobnikami, rozsypującej się, mrocznej kryjówce mieszka żal o to, że choć ona po kobiecemu czekała, on po męsku nie potrafił czekać.
Nie piszę tego złośliwie. Ten film taki właśnie jest. Mistyczny obraz balansujący na granicy życia i śmierci, w którym bohaterowie przemierzają ciasne uliczki slumsów, kanałów czy lasów niczym dusze zmarłych. "Vitalina Varela" nie jest dla każdego, bo to kino mistyczne, osobiste, wykonane w bardzo wolnym tempie....